Koleżanko z sali po porodowej...



Koleżanko z sali... nie będę kłamać, chciałabym byś to przeczytała. Może wtedy w końcu poczułabyś się mamą? Może musisz to tylko w sobie odkryć.. tylko się troszkę postarać...

Poznałam Cię 22 lipca, chwilę przed północą, kiedy przywieźli mnie z moim synkiem Piotrusiem z porodówki na salę poporodową. Ty już tam byłaś, z tego co słyszałam ponad tydzień. Rozumiem, mogłaś być już tym szpitalem zmęczona i zła.
Mój poród nie był trudny, szybki - obyło się bez pęknięć, komplikacji, właściwie po urodzeniu czułam się tak fantastycznie, że mogłam wrócić od razu do domu, wierzę, że Ty przeszłaś go gorzej, stąd Twoje zachowanie.

Nie mogłam napatrzeć się na Piotrusia, dobrze wiedziałam, że w pierwszej dobie będzie pewnie ciągle spał. Nie spałam całą noc, czekałam aż się obudzi, chciałam być blisko, nie chciałam pozwolić na choć jedną Jego łzę. Chciałam by czuł, że jestem..
I tak było.. całą noc tuliłam go do siebie, aby czuł ciepło i bicie mojego serca, obudził się może ze dwa razy, pięknie ssał pierś i znów odpływał.
Ale Ty nie.. Twoje maleństwo również nie było szczęśliwe.. Płakało przez całą noc... przestawało tylko ze zmęczenia, by po odzyskaniu nieco sił znowu szlochając krzyczeć " Mamo, gdzie jesteś? Tak mi Ciebie brak!" ... Ja go rozumiałam.. Ty nie..
Powtarzałaś ciągle tylko "cicho, cicho...", "już, już..."
 Kiedy byłaś w łazience a on płakał również nie wyszłaś sprawdzić co się dzieje... 
Zanim skończyłaś, on już nie płakał, a Ty nawet nie zerknęłaś czy wszystko ok...
Widziałam, że nie idzie wam karmienie, że nie poręcznie go przewijasz, że nie czujesz do Niego tego co powinnaś...
Następnego dnia było to samo.. On płakał.. Ty od niechcenia go przewijałaś.. Niby trzymałaś go na piersi, ale nie pomagałaś mu jej złapać aby mógł zjeść...
Niby chciałaś go uciszyć, ale Twój głos brzmiał jak głos pani sprzedającej bułki.

Na drugi dzień na obchodzie pytałaś ciągle każdej położnej czy dziś będziecie mogli wyjść i mimo, że całą noc nie mogłam przez was spać, miałam nadzieję, że odpowiedź będzie brzmiała, że jeszcze nie.

Któregoś razu, kiedy znów poszłaś do łazienki,a Twoje dziecko znów głośno Cię wołało, nie dałam rady. Wykorzystując to, że Piotruś śpi podeszłam i wzięłam go na ręce. Lały się ze mnie łzy.,, Twój maluszek miał odwrotnie zapiętego pełnego pampersa... Łóżeczko przemoczone... i body za duże o przynajmniej 10 miesięcy... Popatrzył na mnie zdziwiony, że w ogóle ktoś go podniósł, a ja cała trzęsłam się jak galareta nie powstrzymując łez...

Wyszłaś... Powiedziałam Ci o wszystkim, pomogłam go przewinąć, przebrać, dałam mu swoje ściągnięte mleko, abyś mogła go nakarmić i mały usnął.. I wiesz? mimo, że to Ty jesteś Jego mamą, tak bardzo nie chciałam oddawać go w Twoje ramiona...

Koleżanko, dlaczego nie byłaś wcale przygotowana?... Nie miałaś dla niego smoczka, butelki, pieluszki... Ubranka były nowe... ale kupione na rozmiar 86... dla rocznego dziecka. Dlaczego nikt Ci nie pomógł?
Bogu dzięki, że był to środek lata.. i mogłaś owinąć go za dużym szlafrokiem dziecięcym aby było mu cieplej, bo w zimę by nie wytrzymał...

Była u Ciebie pani psycholog zaproszona przez szpital, który widział, że nie radzisz sobie z byciem mamą. Przyznam, że sama poszłam i prosiłam położną, żeby Ci pomogli, żeby jeszcze nie wypuszczali Cię ze szpitala, że nie dasz rady, ale oni nie mogli...

Byłaś zdrowa, pełnoletnia i miałaś pełne prawo do wyjścia ze szpitala - nie mogłam tego zrozumieć. Wyszłaś jeszcze tego samego dnia...

Koleżanko z sali, mam nadzieję, że to była jakaś nie potrzebna depresja porodowa i teraz nie widzisz poza swoim synkiem świata.
Mam nadzieję, że ktoś Ci pomaga i umiesz już przewijać, karmić i dawać ciepło swojemu maleństwu.

Koleżanko z sali mam nadzieję, że jesteś dobrą mamą i Twój synek ma się dobrze.

________________________________________________________________
Dziewczyny, wpis ten jest autentyczny, pisałam go od lipca... Mógłby być wiele wiele dłuższy ale łzy mi na to nie pozwalają. Ciurkiem zalewają mi klawiaturę.
Do tej pory mam przed oczami Jego niewinny proszący o trochę miłości wzrok i to, że w zasadzie nic nie mogłam zrobić. Dziewczyna wyszła ze szpitala dobę przede mną. Niestety, albo i stety... nie znam ich dalszych losów...

#3 Odszkodowanie za opóźniony lot.


Cały czas słyszymy opóźnieniach lotu, czasem dziesiątki osób czeka kilka godzin na samolot, na który bilet był przecież wykupiony za konkretną kwotę, o konkretnej godzinie... Nie mówimy tu o opóźnieniach spowodowanych przez nadzwyczajną sytuację, nie zależną od przewoźnika jakim jest na przykład zagrożenie terrorystyczne czy fatalne warunki atmosferyczne, a o takich, przez które musimy czekać ponad 3 godziny na lotnisku, bo tak. A tak naprawdę jest to wina złej organizacji.

Dużo podróżujecie? Czy ktoś w ogóle z was słyszał, że istnieje coś takiego jak odszkodowanie za opóźniony lot?  Ja wcześniej nie słyszałam, serio. Niestety nadal nie wiele osób się na to decyduje, myślę, że nie dużo osób też w ogóle o takiej opcji wie. A Ci, którym się o uszy obiło uważają, że pewnie się nie opłaca. W związku z prawem, każdemu, kto czeka ponad 3 godziny na lot w związku z opóźnieniem taka rekompensata przysługuje.  Jeśli po danym opóźnionym locie mamy kolejny, albo inną zaplanowaną podróż tak ogromna obsuwa w czasie może pokrzyżować nam plany, a nawet sprawić, że staną się już nie aktualne.

Jest nawet firma, która pomaga nam takie odszkodowanie uzyskać. Airlex.eu od wielu lat walczy o należne nam pieniążki. Tak naprawdę to aż dziwne, że tak mało ludzi korzysta z tego przywileju, bo z Airlex nie ponosisz żadnego ryzyka. W przypadku niepowodzenia nie ponosisz żadnych kosztów. Przy powodzeniu ich prowizja wynosi 25 % brutto kwoty odszkodowania. Jeśli trafiła Ci się sytuacja z opóźnieniem, nie zwlekaj. :)

#2 Wyspy Kanaryjskie Last Minute


Grudzień, generalnie jest zima. Aktualnie śniegu brak, ale sypie co kilka dni.
Codziennie z rana oślepiają budzą mnie promienie słońca przebijające się przez szyby, dobre i to ale...
Morze, piasek, zabawa, muzyka, upał, słońce, wakacje, Hiszpania, a może... Wyspy Kanaryjskie!
Zima to zdecydowanie nie moja pora roku, nie lubimy się od dawna.  Mój zimny, czerwony nos też za nią nie przepada. Popękana skóra na rękach chyba też się do nas dołączy. Zima mogłaby przyjść... czasami. Na dzień, może dwa i starczy. Basen i solarium sprawy nie załatwią.
Oferta Last Minute na Wyspach Kanaryjskich zdecydowanie tak! ❤️


Wyspy to idealne miejsce na wakacje. Są idealne dla takich leniuchów jak ja, aby leżeć plackiem na słońcu godzinami i delektować się ciepłem i spokojem, a także fanów zwiedzania i aktywnej turystyki. Pod podlinkowanym wyżej tytule znajdziemy oferty najlepszych, sprawdzonych hoteli, które zagwarantują nam komfortowy i udany wypoczynek. Wedle naszych potrzeb, możemy mieszkać nawet nad samym oceanem... Cudownie! Popatrzcie tylko...


#1 Domy na sprzedaż w Rudzie Śląskiej.


`Móóójjj jest ten kawałek podłogiiii...`

W to, że każdy marzy o swoim kawałku podłogi nie wątpię. :)
A ile z was mieszka w okolicy Rudy Śląskiej? Pytam, bo ten post skierowany jest właśnie do was! 

Osiedle Sielanka z dala od zgiełku miasta, na zielonych częściach Śląska, bez odpadów i zanieczyszczeń. ŻADNYCH śmierdzących dymów z kominów sąsiadów! 
Dogodne zielone lokalizacje w Tarnowskich Górach i Mikołowie będą cieszyć się pięknymi energooszczędnymi domami. 
To, że jest tu cisza i spokój nie będzie oznaczało, że jesteśmy za siedmioma górami, za siedmioma lasami...:) Do Katowic na przykład dojedziemy w kilkanaście minut. Lokalizacja osiedli oferuje szybką i sprawną komunikację z całą śląską aglomeracją

Osiedle sielanka to prawdziwa energooszczędność. Prawdziwa, a nie tylko obiecywana. Wszystko wykonywane jest przez producentów, projektujących i produkujących specjalnie dla nowoczesnego, energooszczędnego budownictwa.

Każdy dom przed zamieszkaniem przyszłych właścicieli poddawany jest próbie szczelności budynku, aby uniknąć przykrych niespodzianek. Wszystko będzie dopracowane pod ostatni guzik!

Patrząc na te pięknie wizualizacje, mam wrażenie, że domy na sprzedaż na osiedlu sielanka to spełnienie marzeń i oczekiwań nawet najbardziej wymagających. : )
Domy na sprzedaż w Rudzie Śląskiej będą z pewnością obiektem zazdrości innych osiedli.

Domy czyste, jasne, przestronne, idealnie zaprojektowane. Ah.





Zobaczcie sami, jest na co popatrzeć!

Chwile ulotne jak ulotka...


Karmienie piersią jest tematem z najwyżej półki dla przyszłej lub świeżo upieczonej mamy.
Część kobiet nie chce karmić i bez zbędnych pytań całkowicie szanuje ich decyzję.
Nie uważam, żeby taka mama była gorsza. Nigdy nie pomyślałabym, że nie zależy jej na zdrowiu swojego maleństwa dlatego, że podaje sztuczne mleko. W tym temacie ciągle jest dużo szumu, nie zależnie od tego gdzie byłby poruszany.
I powiem szczerze, że nie rozumiem, dlaczego matka matce wilkiem?

Mogłabym pisać i pisać, ale ten wpis będzie skierowany akurat do tych mam karmiących naturalnie.
Pewnie będzie ważny dla tych, które walczyły o każdą malutką kropelkę.
Mamy, które czerpią niesamowitą przyjemność i spełnienie podczas karmienia, również znajdą tu coś dla siebie.

Może jeszcze nie jesteście tego świadome, ale to nie WY zadecydujecie kiedy przestaniecie karmić. (Kieruje to do tych, które planują karmić 2-3 lata) Córeczka mojej koleżanki w wieku 5 miesięcy CAŁKOWICIE odstawiła mleko. I nie mówię tu tylko o jej piersi, które na początku winiła za wszystko. A w sumie winiła sama siebie - że za mało pokarmu, a może źle się odżywia, a może źle przystawia, a może tamto, a może sramto.

Malutka nie chciała ŻADNEGO mleka, chociaż wydali mnóstwo pieniędzy, bo kupowali każde jedno inne, które znaleźli w sklepie. Lekarz też nie znalazł przyczyny, mała mleka nie chciała i już - więc lekarz był koniec końców zmuszony rozpisać dokładnie jak i czym i w jakim odstępie rozszerzać jej dietę, żeby jej nie zaszkodzić i... nie zagłodzić :)

Więc co zrobić, aby uchować tą chwilę ulotną jak ulotka ?
Nie-Zapominajka mówi, że miłość płynie z środka...

Przyznam się! Nie wiem od czego mam zacząć, to jest dla mnie tak wspaniałe, że brakuje słów, abym mogła tak ładnie ubrać zdania, żeby przekonać was do tego typu produktu..
To trzeba przeżyć i.. poczuć.

Muszę też wam powiedzieć, że twórczyni tych wszystkich cudów, również jest cudowna.
Zresztą, wydaje mi się, że ktoś, kto robiłby to tylko dla zysków, nie miałby tyle klientów i tyle fantastycznej siły w tych produktach.

Autorka jest niesamowicie sympatyczną babką! Ma niezwykłe poczucie humoru i rozmawia mi się z nią jakbym znała ją z dziecięcych lat. Jest szczera, bardzo mądra i posiada naprawdę dużą wiedzę. Nie mówi o czymś, o czym nie ma pojęcia. Gdy dowiedziałam się o tym co robi, wiedziałam, że jest to robione od serca.

Ale co?

♥ Biżuteria z mleka mamy ♥


Przyznam, nie mogłam się zdecydować i wydedukowałam sobie to tak... Zrezygnowałam z kolczyków, bo nie noszę. O bransoletkę obawiałam się, bo dzieci zaraz złapią i zerwą, łańcuszek mam - bardzo ważny bo dostałam go w prezencie od mojego M, więc został mi pierścionek..

Jestem fanką.. wręcz kocham delikatną, drobną, subtelną biżuterię, a cały asortyment Nie-Zapominajki taki z pewnością jest. Co do ceny uwierzcie mi - choć może wydawać wam się duża - w porównaniu do konkurencji i jakości, naprawdę jest korzystna.
WARTO!


Jak ona to robi? Proces powstawania perełek jest jej największą tajemnicą. Do wykonania pereł niezbędny jest materiał powierzony przez nas oraz żywica. Testy, w wyniku których powstała pierwsza idealna perła z mleka kobiecego trwały dwa lata!

Czasem pada pytanie, czy można sobie wybrać kolor perełki, otóż absolutnie nie.
Kolor pereł jest tożsamy z  kolorem mleka mamy. W praktyce oznacza to, że każda perła ma swój niepowtarzalny kolor: barwę mleka konkretnej mamy.

Wysłanie mleka, też tak naprawdę nie jest trudne, mimo że na początku dla mnie było nie do wykonania. 10 ml mleka należy zapakować w kilka warstw woreczków strunowych,
woreczków do mrożenia pokarmu lub strzykawkę z zakrętką. U mnie było na tyle wesoło, że poprosiłam mojego M. o wysyłanie mojego mleka jak będzie wychodził. I wysłał... Ale nie w woreczku.. W butelce, do której to mleczko ściągnęłam i wstawiłam do lodówki ! : ) Na szczęście nie stanowiło to żadnego problemu, ale myślałam, że spalę się ze wstydu. :P
Pakując mleko należy pamiętać o usunięciu nadmiaru zbędnego powietrza.

Do wyboru są wyroby ze złota żółtego oraz białego próby 585 oraz biżuterię ze srebra próby 925.
A teraz zobaczcie śliczny pierścionek z perełką z mojego mleka...







A Ty? Masz już swoją pamiątkę od Nie-Zapominajki?



Targi rodzinne Baby Shopping w Warszawie!



2 grudnia 2017 r. w Warszawie odbędzie się świąteczna edycja targów rodzinnych Baby Shopping. Zapraszamy kobiety w ciąży, mamy oraz rodziny z dziećmi.
Targi Baby Shopping skupiają niezależnych polskich sprzedawców i projektantów z braży dziecięcej. To tu kreatywne i przedsiębiorcze mamy mogą zaprezentować swoje autorskie kolekcje odzieży czy akcesoriów dziecięcych.
Tego dnia Hala Sportowa Reduta w Warszawie stanie się miejscem, w którym znajdziecie produkty najwyższej jakości - polskich marek, zaprojektowanych z myślą i z miłością do dzieci. Będzie można nabyć ubranka, zabawki, akcesoria, dodatki, artykuły wyposażenia wnętrz dla dzieci oraz artykuły dla mam.
Oprócz 100 stanowisk wystawców znajdziecie miejsce animacyjne i wiele atrakcji dla maluchów: malowanie buziek, balonikowe zwierzątka, chodzące maskotki, kącik malucha i wiele innych. Mamy z pewnością ucieszą warsztaty z chustonoszenia, masażu Shantala i pogadanki z Doulą. Nie zabraknie gastronomii - wśród smakowitych propozycji znajdą się również dania dla miłośników kuchni wegańskiej i bezglutenowej. Będzie tez okazja, by nspić się aromatycznej kawy w specjalnie przygotowanej strefie Gastro.
Targi Baby Shopping to doskonałe miejsce, gdzie można sie oddać szaleństwu zakupów (to świetna okazja, by zrobić swoim najbliższym niepowtarzalne prezenty świąteczne) oraz skorzystać z mocy atrakcji i niespodzianek.
Targi odbędą się w Warszawie, przy ul. Redutowej 37, od godziny 9.30 do 17.00
Zapraszamy!

Wydarzenie na Facebook- KLIK

2 Miesiące.


To już dwa miesiące! Czas ucieka mi przez palce.
Piotruś zaskakuje mnie z dnia na dzień, a ranki witamy uśmiechami.

Kiedy decydujesz się na dziecko, 
zgadzasz się, że od tej chwili  
twoje serce będzie przebywało poza twoim ciałem.
- Katharine Hadley

#2Miesiące #Piotrusia <3

Prawdziwe wsparcie w przygotowaniu wyprawki dla przedszkolaka.


Niestety, niezdarny traci dwa razy. W tym przypadku ja, nie zapominając zalogować się do żłobkowego systemu w Warszawie aby potwierdzić dalszą chęć zapisania Sebastiana - straciłam jego miejsce. Co prawda zapisałam go ponownie, ale będąc numerem 400-którymś z kolei nie łudzę się nawet nadziejami, że do żłobka się dostanie. Za 3 miesiące będzie miał już 2 latka, więc nastawiam się już, że "wyrzucę go z domu" :) dopiero do przedszkola.

Rok szkolny się zaczął i z ciekawości zaczęłam przeglądać internet w poszukiwaniu informacji na temat wyprawki do przedszkola, jak również tego mniej przyjemnego tematu - jej kosztów.
Kompletując wyprawkę niestety nie tylko poświęcimy jej nie mało czasu, ale i pieniędzy.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że wcale nie wyjdzie tak dużo, ale jak dodamy grosz do grosza...
Wpis mógłby ciągnąć się i ciągnąć, lecz w dzisiejszym napiszę o samych podstawach (!), w które musimy zaopatrzyć naszego dorosłego malucha :)

  • Jeżeli nasze dziecko będzie leżakować w przedszkolu - musimy zakupić piżamkę i pościel.
  • Worek i Buty na zmianę - worek trzeba podpisać ( nie ukrywam, że teraz to i buciki najlepiej też). Niektórzy wybierają worki z wyhaftowanym imieniem i nazwiskiem, inni zarówno na worku jak i podeszwie butów nanoszą napis markerem niezmywalnym. Buty koniecznie muszą być na rzepy, większość przedszkolaków nie potrafi jeszcze wiązać sznurówek - gdyby przedszkolanki każdemu musiały wiązać buty, trochę czasu by straciły. Najlepiej, aby podeszwy były antypoślizgowe.
  • Drugi Worek + Strój do ćwiczeń gimnastycznych - jeżeli przedszkole oferuje także zajęcia na basenie - kolejnym wydatkiem będzie czepek i strój kąpielowy.
  • Ubranie na przebranie - Maluchy, zwłaszcza te świeżo upieczone przedszkolaki, łatwo i szybko mogą pobrudzić się podczas zabawy czy jedzenia - wtedy konieczne będzie ich przebranie. W dodatkowym zestawie powinny znaleźć się skarpetki/rajstopki, spodnie/spódniczka, bluzeczka/bluza, majtki - na nie również najlepiej zakupić worek, który będzie podpisany.
  • Najmłodsze przedszkolaki, które jeszcze nie opanowały do końca korzystania z totalety, będą w swojej wyprawce potrzebowały pieluszek jednorazowych.
  • Szczotka/Grzebień do włosów.
  • Malutki ręczniczek i mydło do rąk.
  • W przedszkolach coraz częściej praktykuje się wspólne szczotkowanie zębów o stale określonych porach, a wiec naszemu dziecku będzie potrzebny kubeczek, pasta i szczoteczka do zębów.
  • kredki, pisaki, flamastry, długopisy, ołówki.
  • farby, pędzelki i kubeczek do wody.
  • zeszyty, (nie mówiąc już o książkach do przedszkola na których pracują - ale to już temat na osobny wpis)
  • plastelina
  • brystole
  • nożyczki i klej do papieru
Uh... To (chyba) niby tylko postawy, a i tak wyszło tego sporo i w dodatku mam wrażenie, że dużo rzeczy można by jeszcze dopisać. Niestety mimo tego, ze większość wymienionych rzeczy mamy w domu - do przedszkola będzie potrzebna druga para wszystkiego, bo część rzeczy zostaje na miejscu w szafeczce dziecka.
Daruje sobie wyliczanie ile na tą 'podstawę' średnio wydamy pieniędzy, bo w to wchodzi między innymi też gust kupującego, ale za to, podpowiem, kto może nam pomóc gdy nadchodzi wrzesień, a w portfelu dziurę wygryzła myszka :)

Co jak co, ale po znajomych, to chyba nikt nie lubi pożyczać - przynajmniej jak tak mam, że jak już muszę - to wolę wziąć pożyczkę i tu przeglądając ranking pożyczek ratalnych na wrzesień bez dwóch zdań widać, kto króluje w tym okresie :) Wydaje mi się, że szukając kolejnych rankingów, wyniki byłyby podobne.
HapiPożyczki to przede wszystkim pożyczka łatwa i szybka. - W samej swojej nazwie dają znać, że będziemy happy :)
U nich to Ty decydujesz jak duża ma być pożyczona kwota, jakiej wielkości mają być raty jak również przez ile czasu chcesz ją spłacać!
 Jeśli chcesz i masz taką możliwość, możesz wcześniej spłacić pożyczkę a co najlepsze, sam możesz również wstrzymać jej spłatę, korzystając z tzw. „wakacji od spłat”. 
  • Po akceptacji wniosku, pieniądze przelewane są ekspresowo na Twoje konto!
  • Dzięki HapiPożyczki jesteś elastyczny :) Możesz zacząć spłacać pożyczkę dopiero po 2 miesiącach oraz możesz kostać z wakacji od spłat :)
  • Tak naprawdę, to wszystko możesz załatwić wygodnie, bez wychodzenia z domu.
  • Sam wybierasz, którego dnia miesiąca chcesz spłacać pożyczkę.
  • Otrzymujesz indywidualnego doradce do obsługi Twojej hapipożyczki. ;)
  • Nie martwisz się zbędnymi formalnościami - zwykle nie potrzebują żadnych zaświadczeń, więc cała operacja jest zmniejszona do minimum!

Lepiej trafić chyba nie można. :) Więc... spisuj listę rzeczy do kupienia dla maluszka, wypełniaj wniosek iiii...pędź na zakupy !

WYPEŁNIJ WNIOSEK


#5 KOMPENSJA - Najwyższe odszkodawania.


"Wypadki chodzą po ludziach, ludziom po wypadkach pomaga Kompensja"

Właśnie to proste, ale konkretne hasło sprawia, że chcemy zaufać im powierzając swoje 'problemy' związane z odszkodowaniem. Coś o tym wiem - niestety. Do tej pory tylko gdybałam, radziłam, domyślałam się. W tej chwili jestem świeżo po "nieszczęściu". Właśnie okradziono nam samochód.
Na całe "szczęście" nie była to sytuacja bezpośrednio z naszym udziałem - nie było wypadku, nie stała nam się krzywda a straty nie są za duże.

"Najpierw Twoje odszkodowanie, potem nasze honorarium"

Niestety muszę przyznać, że niejednokrotnie spotykałam się z opowieściami, a wręcz zażaleniami, że kancelaria, którą wybrali moi znajomi zupełnie nie spełniła ich oczekiwań - pieniądze zapłacone - sprawa ' w toku' a tak naprawdę wszystko stoi i nie mają ani pieniędzy, ani żadnych konkretnych informacji.

A dzięki tym słowom, którymi kieruje się Kompensja - krótko i zwięźle, ale wiemy, że to my jesteśmy dla nich najważniejsi, a nie pieniądze. Szanują nas i nasz czas.

Kancelaria odszkodowawcza Kompensja Sp. z o.o. jest z Gdańska i to jedna z najaktywniejszych firm zajmujących się odszkodowaniami. Pomogą nam poszkodowanym i naszym bliskim uzyskać od ubezpieczycieli największe możliwe odszkodowanie i świadczenia.

Doskonale znają się na obecnej sytuacji na rynku, dlatego szczerze i racjonalnie wycenią szansę i kwotę, na jaką możemy liczyc z odszkodowania.

Współpracują z najlepszymi radcami prawnymi, rzeczoznawcami oraz lekarzami z kilkunastoletnim doświadczeniem!

Nie musisz się również martwić niezręcznymi rozmowami z ubezpieczycielem, bo to oni rozmawiają z nimi za nas - aby pozbawić nas wszelkiego zbędnego stresu.

Na uwadze mają cały czas i prawidłowość zachowań innych Towarzystw Ubezpieczeniowych.

Po wypadku, czy innej nie przyjemnej sytuacji ciężko nam racjonalnie myśleć i dyskutować z ubezpieczycielami.  Prowadzą najwyżej jakości negocjacje z ubezpieczycielami - wywalczą dla nas jak największą kwotę odszkodowania.



A Ty? Zaufasz Kompensje?

'Uważam, ze zostałam zaniedbana jako pacjentka, jako człowiek. Udzielili nam pomocy w ostatniej chwili. '


"Bycie mamą od zawsze było moim największym marzeniem.
Pomimo młodego wieku dwie kreski na teście spowodowały niesamowitą radość. Razem z chłopakiem wiedzieliśmy,  że chcemy wspólnie stworzyć rodzinę.
Ciąża przebiegała bez większych komplikacji. Pod koniec ciąży okazało się, że mam wysokie ciśnienie. Ze względu na to, dzień przed terminem podano mi oksytocynę na wywołanie porodu.  Byłam podekscytowana, ale w ogóle się nie bałam. Szlam z bardzo pozytywnym nastawieniem. Tłumaczyłam sobie "pójdzie szybko, łatwo, może nie przyjemnie ale znośnie". Myliłam się. 

Kroplówkę podano mi o 6 rano, od początku był ze mną mój chłopak. Śmialiśmy się i żartowaliśmy, nie dochodziło do mnie, że dziś spotkam się ze swoim wyczekanym, wymarzonym szczęściem.
O 10 przyjechała moja mama, a wraz z nią przybyły skurcze. Zaczęły się od razu co 2 minuty. Na początku było znośnie, byłam na piłce.
O 12:30 przyszedł mój lekarz, przebił mi wody i powiedział, ze on już idzie, bo właśnie zaczął mu się urlop. Skurcze były coraz silniejsze, a najgorsze było to, że krzyżowe. Wyprosiłam swojego chłopaka, zostałam tylko z mamą. Ból stał się tak silny, ze nie wytrzymałam na piłce i położyłam się na łóżku.
 Miałam już pełne rozwarcie, ale mój synek nie mógł wyjść. Zaklinował się, uciskał na kręgosłup co powodowało niesamowity ból. Bardzo krzyczałam. W tym samym czasie co ja rodziła jeszcze inna dziewczyna. Obie miałyśmy bóle parte, a opiekowała się nami jedna położna!
Przyszedł lekarz, włożył rękę, ucisnął brzuch i obsunął główkę mojego synka. Po wszystkim poszedł na papierosa. Ból był bardziej łagodny, ale tętno dziecka zaczęło spadać. Podali mi tlen. Przychodziła położna, kazała mi przeć i musiała iść do drugiej rodzącej. Mój synek schodził w dół i zaraz się cofał. 

Męczyłam się w bólach partych prawie 3 godziny. Cały czas towarzyszył mi strach, ze z moim dzieckiem coś jest nie tak. Najgorsze było to, że oprócz mamy nikogo przy mnie nie było. Nie miałam profesjonalnej opieki. W każdej chwili mogło dojść do tragedii. Błagałam o cesarskie cięcie, nie wierzyłam, że będę w stanie urodzić samodzielnie.
Byłam wykończona, a dobijał mnie fakt, ze nie ma żadnego postępu. Wreszcie przyszła położna, założyła zielony kitelek i wiedziałam, że coś się będzie działo. Obok mnie stanął lekarz, kazali mi przeć. Starałam się z całych sił.
Parłam pół godziny, aż poczułam ze wyszła główka. Sama główka. Wszyscy zaczęli na mnie krzyczeć, ja parłam ale nie potrafiłam go urodzić. Mama dopchnęła mi głowę do klatki piersiowej, lekarz położył mi się na brzuchu, każdy do mnie krzyczał. Nie mogłam oddychać a tym bardziej przeć. Użyli kleszczy i mój syn się urodził.
Urodził się, ale nie płakał. Zaczęłam krzyczeć, pytać dlaczego nie płacze. Nie wiedziałam co się dzieje. Widziałam przerażenie na twarzy mojej mamy. Po jakimś czasie usłyszałam krzyk, najcudowniejszy krzyk na całym świecie. Położyli mi na chwilę moje dziecko, mogłam go dotknąć, zobaczyć. Byłam już spokojna, szczęśliwa. 
Po wszystkim dopadła mnie depresja. Patrzyłam na swoje dziecko i zastanawiałam się, czy jeśli nie potrafiłam go urodzić, to czy będę potrafiła być dla niego dobrą mamą? Kocham go ponad wszystko i przeżyłabym to jeszcze raz, mając świadomość, ze urodzi się zdrowy i wszystko z nim będzie dobrze. 

Mój syn dostał 7 punktów, urodził się niedotleniony. Uważam, ze zostałam zaniedbana jako pacjentka, jako człowiek. Udzielili nam pomocy w ostatniej chwili. 7 godzin porodu to nie bardzo długo, ale 3 godziny bóli partych już tak. Wszystko mogłoby potoczyć się inaczej, gdybyśmy dostali odpowiednią opiekę.
teraz mój syn jest zdrowym, cudownym chłopcem, ale ja nigdy nie zapomnę lekarzom, że minuty dzieliły nas od tragedii.

PS: Mama była dla mnie nieocenioną pomocą. Dużo ją to kosztowało, ale jej wsparcie będę pamiętała do końca życia.

Dziękuję, ze wreszcie mogłam się wygadać. Kamila"

'Pro­si­łam Boga żeby ona zapła­kała, a póź­niej był ten cudowny krzyk'


"Jestem bar­dzo młodą mamą, bo zale­d­wie 20 let­nią, ale to dziecko było moim naj­więk­szym pra­gnie­niem i marze­niem. Mój mąż mówi że ją sobie wymo­dli­łam będąc w Czę­sto­cho­wie ale do sedna. 
Pra­wie 2 lata mijają od kiedy będąc na wizy­cie u gine­ko­loga dowie­dzia­łam się że mam dys­funk­cje hor­mo­nalną jaj­ni­ków i wtedy lekarz powie­dział:
”Przy tej przy­pa­dło­ści bar­dzo ciężko bedzie pani zajść w ciążę, a im póź­niej tym cię­żej bedzie”. Wycho­dząc od leka­rza z receptą zała­ma­łam się, bo w końcu młoda dziew­czyna i taki"wyrok”.
Po 2 latach pozna­łam swo­jego obec­nego męża i dopiero wtedy uświa­do­mi­łam sobie jak te słowa mogą odbić się na moim przy­szłym życiu.
Powie­dzia­łam o wszyst­kim (wtedy jesz­cze) swo­jemu chlo­pa­kowi i dosta­łam dużo wspar­cia  -jak się oka­zało po 2 mie­sią­cach sta­rań udało nam się. 
Po peł­nych 9 mie­sią­cach ocze­ki­wań poszłam na wizyte u leka­rza, a tam nic się nie rusza, wszystko zamkniete, nie ma roz­war­cia.
2 lipca (week­end) poje­cha­łam do szpi­tala z bólami krzy­żo­wymi i pod­brzu­sza wciąż wszystko zamknięte, dosta­łam para­ce­ta­mol i sco­po­lan i po 2 dniach wysłali mnie do domu.
5 lipca minął mój ter­min i wciąż nic się nie działo... po 6 dniach przy­szłam na oddział (ponie­dzia­łek) po bada­niu wyrok - zero roz­war­cia ale dziecko główka w kanale dajemy zastrzyki, póź­niej oct i oxy­to­cyna gdyby nic się nie działo.
W środę pierw­sze oct skor­cze są roz­war­cie zewnętrzne na 1 cm i nic.
Czwar­tek balo­nik dalej nic.
Pia­tek 7.00 porodówka razem z mężem oxy­to­cyna, skur­cze 80-100 regu­larne ale roz­war­cie nie idzie, piłka, cho­dze­nie i nic. O godzi­nie 13 koniec chcą spraw­dzić tętno małej nie mogą zna­leźć, położne wezwała ordy­na­tora przy­cho­dzi, położna każe mi się obró­cić na lewy bok nic prawy nic w końcu ord­y­na­tor przej­muje pelote od ktg kładę sie na wznak i patrze na męża z prze­ra­że­niem bo od 10 min nie mogą zna­leźć jej tętna aż w końcu ordy­na­tor ja znaj­duje…
W week­end dali mi spo­kój a ja pła­ka­łam na łóżku bo widzę kolejne dziew­czyny one przy­cho­dzą i idą rodzić a ja… A ja dalej jestem na oddziale przy­je­lam już 13 zastrzy­ków i nic nie chce ruszyć pła­cze z bez­sil­no­ści…
W ponie­dzia­łek 17 lipca zro­bili mi usg - wszystko w porządku mój mąż od rana jest ze mną jutro kolejna oxy­to­cyna
 Pamiętny 18 lipca rano o 7 biorą mnie na poro­dówke podłą­czają kro­plówkę 7.15 mój jest przy mnie… Godzina 9.00 wizyta, ordy­na­tor mnie bada zewnętrzne roz­war­cie 4 cm, wewnętrzne 1 cm i mała cof­nęła się z kanału brak postępu w akcji poro­do­wej będzie cesarka po 13 dniach od ter­minu, 2 oxy­to­cy­nach 16 zastrzy­kach w końcu będę miała cesarke i spo­tkam swoją dziew­czynke po czę­ści ulżyło mi a z dru­giej strony strach przed znie­czu­le­niem… Gdy sie­dzia­łam już na stole (godzina 9.50 mój mąż stał pod salą ope­ra­cyjną) ane­ste­zjo­log mowi:
 „- Zrób koci grzbiet żebym mógł sie wkłuć,
– z takim brzu­chem to ciężko Panie dok­to­rze
– no, jak bym przy­tył tak jak Ty ciężko by mi było chociaż nie dużo mi zostało. :)
Każdy na sali widział że się boję wszy­scy pró­bo­wali mnie roz­śmie­szyc. O 10.00 wszystko się zaczęło o 10.10 na świat przy­szło moje naj­więk­sze szczę­ście…
I w tedy gdy ją usły­sza­łam popła­ka­łam się tak ze nie widzia­łam świata, był tylko jej gło­śny krzyk😉 do końca świata będę pamię­tać te 3 ciszy minuty za nim ją usły­sza­łam przez te 3 minuty pro­si­łam Boga żeby ona zapła­kała a póź­niej był ten cudowny krzyk… Gdy ja zabrali z sali obok tylko sły­szę czy prze­cho­dzi­łam cho­le­staze bo mała była w żół­tej mazi a wody były brudno zie­lone.

Gdy ją oczy­ścili przy­nie­śli mi ją - krzy­czała, zaczę­łam do niej mówić i cało­wać w poli­czek a ona się uspo­ko­iła. Z sali wywieźli mniej o 11.20 mój kochany mąż był ze mną - od tego pamięt­nego ponie­działku widział mnie każ­dego dnia był moim wspar­ciem i pierw­szą osobą którą widzia­łam po wyje­ździe z sali był on, mój mąż cze­kał na mnie widzia­łam jego łzy gdy mówił że ją widział. 
Na świat 18 lipca tego roku przy­szła moja cudowna córka Lena 3690 kg i 56 cm mojego szczę­ścia."

To historia Magdy. Serdecznie gratuluję urodzenia Lenki i dziękuję za przesłanie historii.

Chcesz się podzielić jakąś swoją historią? Czekam na Twoją wiadomość!

10 Kolorowanek ze zwierzętami - ssakami . Do wydrukowania :)

Przygotowałam dziś dla was zbiór 10 kolorowanek ze zwierzętami, które są ssakami.
Wiec drukujemy, kredki w rączki wspólnie malujemy! :)


Kliknij aby powiększyć.